Sen #33: Egzorcyzm gastryczny Historia spisana przez Jana Heimsona dnia A uważ ty co to czytasz, że słowa poniższe zapisałem prawdziwie, wedle sumienia i rozsądku, i wątpić w nie nie potrzeba.

- List do ciebie! - zawołał z parteru dziadek. - Od tych twoich komputerów.

Zszedłem parę schodków w dół i, mruknąwszy podziękowanie, odebrałem od niego kopertę. W rzeczy samej, nadawcą listu był dostawca mojej domeny internetowej (pozwolę sobie darować kryptoreklamę). Usługodawca uprzejmie informował, że inny ich klient, pan Norbert B., za ich pośrednictwem zażyczył sobie skontaktować się ze mną w formie telegramu, którego treść następuje.

Zanim treść nastąpiła, na kolejnej stronie zaprezentowano mi obszerną, poprzedzającą telegram metryczkę. Dowiedzieć się z niej mogłem nie tylko tego, jak brzmi pełne nazwisko pana Norberta B., ale również poznać datę jego urodzenia (1939 rok), nazwisko i datę urodzenia jego potomstwa (jeden syn, względnie jeszcze młody), miejsce zamieszkania i wiele innych, niekiedy nazbyt wręcz osobistych, szczegółów.

W ten sposób dotarłem w końcu do listu właściwego, będącego, jak się okazuje, dość zwięzłą relacją z wydarzeń, które doprowadziły do nadania owej wiadomości. Oto pan Norbert B. przebywał w salonie, kiedy doznał objawienia szatańskiego. Przestraszony przeniósł się więc do sypialni, gdzie jednak również objawił mu się Szatan. Następnie spróbował łazienkę, z tym samym skutkiem. Poszedł wreszcie do kuchni. Zjadł tam kotlet schabowy, rosół, penis wołowy, jądra wołowe, usiadł przy blacie kuchennym, napisał list do mnie i udał się na pocztę za rogiem, gdzie list nadał, przyklejając na nim trzy pocztowe znaczki.

Jan Heimson

Młody kacerz, aspirujący kryptomanta i epistemolog. Wielbiciel insektów, pleśni, porostów, niewielkich ptaków. Jeśli chcesz mnie pochwalić lub zwymyślać, możesz napisać mi list.