Zemsta wiewiórzątek Historia spisana przez Jana Heimsona dnia A uważ ty co to czytasz, że słowa poniższe zapisałem prawdziwie, wedle sumienia i rozsądku, i wątpić w nie nie potrzeba.

Czyniąc w mym pokoju generalny remanent trafiłem na wiele ciekawych rzeczy, o których istnieniu dawno już zapomniałem. Spośród licznych dzieł sztuki, stworzonych przeze mnie za dawnych lat, wybrałem do publikacji fragment powieści kryminalnej o wiewiórkach, która niestety nigdy nie została skończona - to, że została zaczęta, jest już wystarczająco zaskakujące. Postanowiłem zachować pisownię oryginalną. Zapraszam do lektury.


Pewnego pięknego poranka wiewiórka wyszła na spacer. Gdy tylko wysuneła łepek z norki, zobaczyła że coś ku niej leci. Z początku myślała że to orzeszek, ale był to kamień. Zanim wiewióreczka zdążyła się zorientować o co chodzi, kamień zmiażdżył jej łepek.


[Ilustracja - daruję sobie jej skanowanie, pardon, jest niskiej jakości i bardzo eksplicytna. Przedstawia wiewiórkę obrywającą kamieniem w głowę.]


Gdy małe wiewiórzątka, dowiedziały się o tym, zaprzysięgły zemstę. Jednak sprawa nie była taka prosta. W ogóle nie wiedziały kto to zrobił. Najpierw napisały do agencji detektywistycznej w Riceal City. Dostały wiadomość że obecnie nie mają czasu, ale przyślą im kogoś w przyszłym tygodniu. Wiewióreczki pałały rządzą zemsty więc same się tym zajęły.

Rozdział I

Wiewióreczek było pięć. Nigdy nie były tak smutne i zarazem zdenerwowane jak owego poranka. Postanowiły za wszelką cenę odnaleźdź mordercę. Pierwszym czynem jaki im przyszedł do głowy to sprawdzenie kto mógł to zrobić. Znały większość bachorów jakie zamieszkiwały okolicę. Jedynym podejrzanym był Rudi "Barbarzyńca". Wiewióreczki natychmiast poszły do niego i zaczęły go śledzić.

Były akurat wakacje. Już na trzeci dzień śledzenia Rudi wyjechał do Riceal City. Wiewiórki zanim jednak wyjechały, zaostrzyły sobie po dwa patyczki. W ostatniej chwili udało im się wskoczyć do pociągu. Jechali aż dwa dni. Gdy dojechali wreszcie, wiewióreczki znów zaczęły śledzenie. "Barbarzyńca" zatrzymał się w hotelu o nazwie "Under White Dear" ponieważ była już noc. Położył się do łóżka i zasnął.

Tego wieczoru wiewiórki poszły ze swoimi patyczkami do sklepu z bronią. Wybrały karabiny na swoją wielkość i zaczęły szukać amunicji. W tym momęcie wpadł tam sprzedawca. Bez słowa wziął pistolet i wycelował w ich stronę. Zanim jednak zdążył nacisnąć spust, jedna z wiewióreczek rzuciła w niego patykiem. Ztrzał był śmiertelny. Sprzedawca bezładnie osunął się na ziemię. Po podłodze, pełznęła ciemna smuga krwi.

Rozdział II

Wiewióreczki nie zważając na nic wróciły do hotelu. Następnego ranka, weszły na drzewo rosnące koło hotelu. Tylko w ten sposób mogły się tam dostać, zakładając że drzwi są zamknięte. Ale drzwi były otwarte. Gdy Rudi zobaczył przez okno uzbrojone wiewiórzątka, natychmiast zwiał. Niestety to go nie uchroni. Ponieważ o tym wiedział, postanowił założyć mafię. To miało być przykrywką rzeczywistego ukrywania się.


Tutaj niestety historia się urywa, ponieważ dalsze strony zaginęły.

Jan Heimson

Młody kacerz, aspirujący kryptomanta i epistemolog. Wielbiciel insektów, pleśni, porostów, niewielkich ptaków. Jeśli chcesz mnie pochwalić lub zwymyślać, możesz napisać mi list.