Kartki z pamiętnika ‡ Historia spisana przez Jana Heimsona ‡ dnia ‡ A uważ ty co to czytasz, że słowa poniższe zapisałem prawdziwie, wedle sumienia i rozsądku, i wątpić w nie nie potrzeba.
Mam taką swoją małą teorię, że nie tylko wszystko to, co się pisze, ale może nawet wszystko to, co się myśli, jest w pewien sposób na pokaz.
Przeważnie notuję w pamiętniku te rzeczy, których nie miałbym komu powiedzieć. Ale co to właściwie znaczy? Chyba tyle tylko, że nie mógłbym spodziewać się zadowalającej reakcji. Mimo to pragnienie nie znika. Zapisać – to już prawie tak, jakby się powiedziało. To takie małe oszukiwanie, udawanie przed samym sobą, że naprawdę jest to coś prywatnego, naprawdę coś, co jest wyłącznie ode mnie dla mnie. Coś, co faktycznie takie by było, musiałoby pewnie zniknąć, rozmyć się, byłoby tylko chwilowym przebłyskiem, który nie zmierza do nikąd i dlatego nie jest wcale częścią tego świata.
Podejrzewam, że każdy człowiek, będąc od czasu do czasu żałosnym, odczuwa pokusę, by pokazać to światu. Dobrze byłoby powiedzieć to w taki sposób, żeby dostać w zamian coś więcej niż krzywy uśmiech i zakłopotane uciekające w popłochu spojrzenie. Może znajdzie się ktoś, kto przynajmniej poklepie po plecach. Bo raczej ciężko oczekiwać – o ile jest się realistą – że naprawdę ktoś dojrzy w takim obnażeniu jakieś bohaterstwo, jakąś rzeczywistą tragedię. Łatwo jest tak myśleć o sobie, o kimś innym robi się to niechętnie, o ile w ogóle.
Jeśli uznamy się za artystów, stawia nas to w nieco uprzywilejowanej pozycji. Wtedy publiczne bycie żałosnym jest już czymś więcej niż słabością – jest pewnym obowiązkiem. Znów: podejrzewam, że to tylko taki wykręt. Zresztą, dzisiaj i tak każdy jest artystą.
Czasem zdarza mi się przepisywać tutaj kartki z mojego pamiętnika. Są to te fragmenty, które uważam za wystarczająco stare, żebym mógł się do nich zdystansować. To jest akurat dość oczywiste – trudno naprawdę odsłonić to, kim się jest w danej chwili. Być może dlatego, że jest się godnym politowania. Coś takiego tylko z pewnego dystansu wydaje się bardziej interesujące niż obrzydliwe. Jest tu jednak jeszcze coś więcej; bo przecież, gdybym to wcale nie był ja, to po co miałbym o tym pisać?
Czy coś zmieniłoby się, gdyby się okazało, że data tej kartki jest nieco zafałszowana, że było to jednak nie tak wcale dawno temu?